04.04.2011 Peter Zumthor „Myślenie architekturą”

Na wstępie nie można pominąć małej noty o wydawnictwie. Jego założyciele piszą: „Założyliśmy wydawnictwo, ponieważ wierzymy w siłę prawdziwej literatury. Chcemy wydawać ambitne książki, które pozwolą – parafrazując Schopenhauera – czas wykorzystać, a nie tylko spędzić. Rolę wydawcy rozumiemy jako misję: misję odkrywcy i uważnego oberwatora rzeczywistości. Będziemy odkrywać nowe literackie lądy, przedstawiać polskim czytelnikom wartościową eseistykę, ważne dla nas również są publikacje z dziedziny szeroko rozumianego projektowania i estetyki. Nasze książki mają wyróżniać się pod każdym względem, również edytorskim. Chcemy czerpać z tradycji i doświadczeń europejskiej sztuki książki; nazwa zobowiązuje — słowo „karakter” w szesnastowiecznej polszczyźnie oznaczało bowiem krój pisma.” (podkreślenia wydawcy).

Dzięki wydawnictwu otrzymujemy pięknie wydaną, niewielką, liczącą zaledwie 108 stron, książkę. To zbiór dziesięciu tekstów – wykładów i eseju, powstałych w latach 1988-2006.       Peter Zumthor  – znany szwajcarski architekt, laureat nagrody Pritzkera w 2009 roku.

Autor wielu znaczących realizacji architektonicznych, w tym szwajcarskiego pawilonu na Expo 2000 w Hanowerze (Szwajcarska Skrzynia Dźwięku), Kunsthaus w Bregenz nad Jeziorem Bodeńskim, Term w Vals, wymieniając tylko najbardziej znane. Również domów własnych.

Ilustracją książki są zdjęcia domu i pracowni Zumthora w szwajcarskim Halderstein. Są one niezwykłym uzupełnieniem tekstu, oszczędne, często monochromatyczne, przywodzące na myśl to, do czego w swym malarstwie doszedł Mark Rothko. Jak i jedno ze zdjęć, wygląda-jące jak powiększony, mały  fragment obrazu Edwarda Hoppera.

Na wstępie autor pisze: „Kiedy myślę o architekturze, w mojej głowie wyłaniają się obra-zy. Wiele spośród tych obrazów ma związek z moim wykształceniem i pracą architekta. Zawiera się w nich fachowa wiedza architektoniczna, którą z biegiem czasów miałem okazje zdobyć. Inne obrazy łączą się z moim dzieciństwem”.

Architektura ma swój własny obszar istnienia. Pozostaje w wyjątkowo cielesnym związku  z życiem. W moim wyobrażeniu nie jest ona zasadniczo ani przesłaniem, ani znakiem, lecz oprawą i tłem dla przemijającego życia, wrażliwym naczyniem dla rytmu kroków po podłodze, dla skupienia przy pracy, dla ciszy snu.”

Ta wrażliwość Zumthora, którą można odczytać w zacytowanym fragmencie, przewija się we wszystkich tekstach. Wrażliwość na otoczenie, wrażliwość na tworzywo, światło, muzykę – pojawiają się tam i Jan Sebastian Bach, i John Coltraine, pojawiają się też nazwiska malarzy, w tym malarzy, którzy przywodzą moje osobiste odwołania, wymienione powyżej.

W spokojnym, wyciszonym tonie ujęte refleksje dotyczące własnego warsztatu architektonicznego.

Jest też polski akcent. Autor cytuje Andrzeja Stasiuka z „Dukli”: „Zawsze chciałem napisać książkę o świetle. Nie potrafię znaleźć innej rzeczy, która bardziej przypominałaby wieczność”.  I dalej: „Zdarzenia i przedmioty albo się kończą, albo giną, albo rozpadają się pod własnym ciężarem i gdy je oglądam, i opisuję, to tylko dlatego, że załamują na sobie blask, kształtują go i nadają mu formę, którą  jesteśmy w stanie pojąć”.

Nie ośmielam się recenzować książki. Tekst jest tylko „muśnięciem” tematu. Wydawca na swej stronie cytuje fragment recenzji  Marcina Wichy z „Tygodnika Powszechnego” bardzo dobrze oddającej klimat książki: „Eseje Zumthora przywracają równowagę. Są nienachalną, skromną i osobistą próbą przypomnienia, czym jest właściwie architektura , Autor […] nie mówi za innych, nie poucza.”  

Skromność Zumthora wyczuwalna jest w całej książce, która mimo dużego przedziału czasowego, dzielącego początkowy tekst i ostatni, tworzy spójną całości. W całej jej zawartości emanuje wielkim spokojem i jest piękną lekturą. Dla nas.


 Urszula Madeja- Kulecka